Koło Przewodnickie

XLIII Kaliszobranie

43 edycja Kaliszobrania, na którą 23 marca zaprosili kaliscy przewodnicy PTTK miała kilkoro "bohaterów". Byli nimi przede wszystkim Bolesław Pobożny i jego małżonka bł. Jolenta Arpadówna - para książęca, której w XIII w. dopiero co lokowany Kalisz tak wiele zawdzięcza. Książe dał Kaliszowi podstawy prawne, uposażył i zorganizował miasto lokacyjne, obdarzył przywilejami i fundacjami. No i wraz z małżonką ufundowali dwa najstarsze, funkcjonujące do dziś świątynie kaliskie: kościoły p.w. św. Mikołaja i franciszkańską świątynię p.w. św. Stanisława. I właśnie ten drugi z kościołów gościł "kaliszobrańców" w minioną sobotę, a główny prowadzący - zasłużony przewodnik Stefan Szymczak w nastrojowej gawędzie przedstawił kilka faktów z życia książęcej pary, podniósł zasługi księcia w budowaniu znaczenia Wielkopolski oraz ukazał drogę do beatyfikacji Jolanty. Uczestnicy mogli tez wyjątkowo przyjrzeć się znajdującym się zwykle w klauzurze portretom pary książęcej. Była tez mowa o nowej odsłonie książęcego oratorium, czyli prezbiterium kaplicy Męki Pańskiej. Ta najstarsza, pamiętająca połowę XIII w. cześć franciszkańskiej świątyni odsłoniła po niedawnej renowacji swe pierwotne, wczesnogotyckie oblicze a uczestnicy mogli niemal dotknąć elementów świadczących o jej sędziwym wieku: zacheuszki, armarium czy kamienne maswerki. Było też co nieco o praktykach XVII wiecznego bractwa Męki Pańskiej od którego kaplica wzięła swą nazwę. No i wreszcie przewodnicy opowiadali o gospodarzach obiektu - zakonie św. Franciszka i o ich kaliskim klasztorze. W związku z przyjęciem jego imienia przez nowego Ojca Świętego nie mogło braknąc paru słów o świątobliwym żywocie biedaczyny z Asyżu, a imprezę dopełnił spacer po krużgankach klasztornych i wizyta w, na co dzień niedostępnej, znajdującej się w podziemiach gotyckiej komnacie ze stropem opartym na jednej kolumnie i tajemniczej, pobudzającej wyobraźnię wnęce. W ławach świątyni zasiadło tego popołudnia ponad 200 uczestników imprezy - takiej ilości wiernych kościół nie widział chyba od dawna. Ukłucie zazdrości sympatycznych minorytów zostało jednak osłodzone przez jedną z uczestniczek Kaliszobrania, która poczęstowała ich własnoręcznie upieczona szarlotką. W takiej to, niemal rodzinnej atmosferze przebiegała ta, jak i zresztą wiele poprzednich, odsłona popularnej imprezy.

Tekst: Piotr Sobolewski
Zdjęcia: Zbigniew Pol